To skrojone na miarę maleńkie mieszkanie jest połączeniem tradycji z nowoczesnością. Z zewnątrz budynek to zdobiona historycznym dekorem bryła, skrywająca wewnątrz nowocześnie urządzone mieszkanie, utrzymane w duchu klasycznej elegancji, ale ze współczesnym szykiem i nutą nonszalancji. Całość tworzy prawdziwie wyrafinowaną jakość. Za projekt wnętrza odpowiedzialna była poznańska pracownia KASIA ORWAT DESIGN.
Cicha, urokliwa ulica w Poznaniu. Niedaleko parku Wilsona, Palmiarni i Targów Poznańskich. To tutaj na przełomie XIX i XX wieku dla niemieckich urzędników powstał zespół miejskich domów jednorodzinnych, tzw. Kaiser-Wilhelm-Anlage. Okazałe wille z klinkierowej cegły, z ozdobnymi gzymsami i drewnianymi werandami, zachwycają do dziś detalami szwajcarskiego stylu. I chociaż nobliwa, historyczna architektura przeplata się z nowoczesnymi apartamentowcami, to zrewitalizowane zabytkowe kamienice kuszą swym dawnym czarem amatorów przedwojennych klimatów.
To właśnie w jednej z tych luksusowych, odrestaurowanych kamienic zakochał się Jacek. Niewielkie 32-metrowe mieszkanie na parterze uwiodło od pierwszego wejrzenia, mieszkającego na co dzień poza miastem biznesmena. Okolica wydała mu się wprost idealna – cisza, spokój; trochę małomiasteczkowy klimat, a jednak centrum metropolii. Takiego miejsca szukał na swoje kameralne biuro, w którym będzie mógł się spotykać w przyjaznej atmosferze z klientami. A że spotkania często zmuszają go do zatrzymania się w Poznaniu na dłużej, pomyślał, że można by połączyć maleńki butik office z mieszkaniem. Od dawna marzył mu się taki niewielki weekendowy apartament na okazjonalny nocleg. Inwestor postanowił zlecić przygotowanie projektu projektantkom z poznańskiej pracowni KASIA ORWAT DESIGN.
Tworzenie nowoczesnej przestrzeni w starej, historycznej tkance okazało się interesującym zadaniem do wykonania, dlatego projektantki podjęły się go z wielką przyjemnością. Na szczęście mieszkanie w kształcie prostokąta zostało na tyle dobrze zaplanowane przez dewelopera, że nie wymagało większych ingerencji budowlanych. Kosmetyczne zmiany objęły jedynie łazienkę, pomysłowo ukrytą za grubymi nośnymi ścianami, i ograniczyły się do wyprowadzenia nowych punktów wodno-kanalizacyjnych.
Kwestia wyboru
Inwestor nie miał wielkich wymagań. Znał wcześniejsze realizacje projektantek i właściwie zdał się całkowicie na ich gust i wyczucie. Zależało mu, żeby mieszkanie było funkcjonalne, eleganckie i nowoczesne, ale akcentami nawiązujące do historii i architektury zabytkowej kamienicy. Pierwsza wspólna decyzja, jaką podjęli, dotyczyła podłogi. Początkowo wybór padł na drewno, najlepiej piękny parkiet albo szerokie deski. Jednak przez biuro zwykle przewija się sporo ludzi, dlatego naturalne drewno mogłoby jednak nie przetrwać długo w idealnym stanie. Zwyciężyło rozwiązanie praktyczne, ale też równie estetyczne. Funkcję drewnianej podłogi przejęła płytka ceramiczna. Niewprawione oko na pierwszy rzut nie odróżni jej od naturalnego drewna. No może nie skrzypi tak uroczo pod stopami i jest nieco chłodniejsza, ale za to łatwiej utrzymać ją w czystości. Podłoga została wykończona ciemną fugą i podkreślona wysokimi listwami przypodłogowymi z MDF-u.
Kuchnia połączona z gabinetem
Prawdziwym wyzwaniem okazała się kuchnia, tworząca z gabinetem wspólną przestrzeń. Trzeba było ją tak zaprojektować, aby w jednej, niewielkiej przestrzeni zmieściły się wszystkie najpotrzebniejsze sprzęty i żeby kuchenny rozgardiasz nie odstraszał wchodzących do biura klientów. Projektantki rozwiązały ten problem w ciekawy sposób. Wpadły bowiem na pomysł zamknięcia całej kuchni w jednym meblu. A więc na co dzień prosty biurowy kubik, z widoczną jedynie wnęką na ekspres i kilkoma półkami na książki, po otwarciu zmieniał się w funkcjonalną kuchnię ze zlewem, corianowym blatem do pracy i półkami do przechowywania.
Dodatkowo projektantka ustawiła go na lustrzanym cokole, który optycznie dodawał mu lekkości i sprawiał wrażenie, jakby unosił się nad podłogą. Inwestor, który lubi proste, ale wyrafinowane rozwiązania, był zachwycony tym pomysłem. Dodatkowo przekonała go elegancka kolorystyka, bo gładkie fronty kuchennego mebla dostały niezwykły kolor taupe. Ten odcień w towarzystwie światła ujawnia swoje subtelne półtony, kiedy świeci słońce przyjmuje odcień ciepłego brązu, gdy jest pochmurno, przybiera nieco chłodniejszą popielatą barwę. Podobne odcienie dominują w całym wnętrzu.
Mieszkanie znajduje się na parterze, dlatego właściciel chciał, żeby było w nim jak najwięcej jasnych kolorów. Projektantkom udało się przekonać go do tapety w delikatne paprotki na jednej ze ścian. Efekt okazał się znakomity, ponieważ mieszkanie ma teraz ciekawy akcent dekoracyjne, ale nadal jest jasne, bo pozostałe ściany pomalowano farbami kanadyjskiej marki Para na kolor złamanej bieli. W strefie biurowej pojawiły się lekkie, wolno stojące meble firmy Vank, tapicerowane skórą w czekoladowym kolorze oraz efektowna ozdoba tego wnętrza, czyli eteryczna, ale bardzo dekoracyjna lampa Vertigo, zaprojektowana przez Constance Guisset.
W łazience udało się sprytnie połączyć estetykę dwóch epok. Na ścianach, do poziomu lamperii, zostały położone szare płytki cegiełki, ponad nimi, biegnąca aż pod sufit, gumowa w strukturze, nowoczesna okleina marki Vescom. Stylizowana ceramika z linii od Art Ceram, a szczególnie charakterna miska WC na fikuśnych nóżkach, została przełamana futurystyczną formą armatury marki Flaminia. Z tej samej linii są wieszaczek na ręcznik oraz uchwyt na papier toaletowy. W łazience pojawiło się lustro od Zięta Design oraz futurystyczne tuby opraw oświetleniowych od marki Chors.
Zarówno właściciel, jak i zespół pracowni KASIA ORWAT DESIGN chcieli wprowadzić do nowoczesnego wnętrza akcenty przedwojennego wyposażenia. Dlatego w mieszkaniu pojawiły się stylizowana stolarka drzwiowa, rurowe grzejniki czy porcelanowy osprzęt elektryczny Busch-Jaeger. Do dawnej świetności mieszkania nawiązują też tapeta Harlequin Callista Espinillo oraz ciężkie, aksamitne zasłony, które niczym kurtyna po rozsunięciu ukazują wspaniałe widoki za oknem – przedwojenne wille zatopione w zieleni.
Dzięki inwencji projektantek i zaufaniu właściciela powstał lokal uszyty na miarę. A jak wiadomo, efekt końcowy w każdej kreacji najczęściej tkwi w detalu. Tak było i tutaj. Projekt powstał we współpracy z salonem wyposażenia Dekorian.
Zdjęcia: Weronika Trojanowska/Photografer